Łukasz Bielecki napisał(a):
W sumie jeśli już się bawimy w psychologię historyczną, to na takie "transgresje" zwykle jest tez silny hamulec po stronie samej grupy, u której jakieś działanie byłoby transgresją. I niekoniecznie jest postrzegane jako jakiś zakazany owoc. Chłopi mogliby uważać taki zwyczaj za dziwaczny i nawet nie przychodziłoby im do głowy okazywać takie "miejskie" kaprysy. Piszę to, bo sugerujesz, że to akurat ksiądz, jako rozumiem osoba pilnująca w społeczności tego, by każdy znał swoje miejsce, miałby akurat nie pozwolić. Przypomniało mi się wtedy, że wiele osób zdaje się wierzyć, że dawniej księża nakazywali chłopom nadanie imienia wg kalendarza, co jakby sugeruje, że np. chłopka chciała ochrzcić syna jako Franka, a ksiądz by jej wtedy powiedział: "hola hola, jest marzec, musi być Józek". A to chyba nie tak się odbywało. Jak powszechnie w danej społeczności dominuje przekonanie, iż rzeczą właściwą jest nadawać wg kalendarza, to ludzie tak robią i jakoś nikt tego szczególnie nie przeżywa.
Tak, oczywiście, takie normy społeczne tkwią w świadomości wszystkich członków społeczności. I dlatego napisałem - "przypuszczam, że chłopom zwykle nie przychodziło do głowy, żeby dziecku nadać trzy imiona". Ale też tu wchodzi element klasowy, a elementy klasowe nie tylko tkwiły w głowach ludzi jako obyczaje, ale były jednak pilnowane. Dlatego zastanawiam się, gdyby jakiś chłop jednak miał fantazję i chciał dać trzy imiona - czy po prostu byłby traktowany jak dziwak, czy jednak usadzony przez kogoś (w tym wypadku księdza, bo to do niego jednak przychodzili to dziecko chrzcić).