Wielkopolskie Towarzystwo Genealogiczne GNIAZDO

Forum dyskusyjne WTG GNIAZDO
Teraz jest 27 gru 2024, 12:56

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 181 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4
Autor Wiadomość
PostNapisane: 07 mar 2018, 05:42 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 13 sty 2017, 11:10
Posty: 2310
Lokalizacja: Poznań
Mój ojciec i ja za jego przykładem wkładam do zrazów kawałek czerstwego, ciemnego chleba a do garnka, w którym się duszą kruszę dwie-trzy kromki. Inaczej sos nie ma odpowiedniego smaku ani gęstości ;)

_________________
Pozdrawiam, Paweł
poszukuję: Wietrzykowski, Wyzuj, Gibowski, Sławek

Umarłych wieczność dotąd trwa, dokąd pamięcią im się płaci.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 08 mar 2018, 22:05 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 22 kwi 2009, 20:13
Posty: 1077
Lokalizacja: Poznań
Olga T. napisał(a):
Jeszcze w kwestii pumpernikla (pumperniklu? hmm...)
U mnie w domu babcia zawsze wkładała kawałek pumpernikla do zrazów obok kawałeczka kiszonego ogórka i boczku. Nadawało to zrazom takiego specyficznego smaku. Sos też miał dzięki temu taki niepowtarzalny smak.
Z tego co tutaj:
https://pl.wiktionary.org/wiki/pumpernikiel
chyba obie formy są poprawne.

Jak poszukać na niemieckich stronach to na bazie pumpernikla można zrobić równie dobrze sos do mięsa jak i słodki deser.
Wydaje się że nie są to tylko współczesne wynalazki kulinarne.

Dokładając do tego to co napisał Paweł:
Paweł Wietrzykowski napisał(a):
Mój ojciec i ja za jego przykładem wkładam do zrazów kawałek czerstwego, ciemnego chleba a do garnka, w którym się duszą kruszę dwie-trzy kromki. Inaczej sos nie ma odpowiedniego smaku

Coś w tym musi być.

Choć u mnie w domu do zrazów chleba się nie dodawało.
Dodawała go za to moja teściowa, była to tylko skórka, najlepiej lekko czerstwa i niekoniecznie ciemnego chleba o pumperniklu nie wspominając.
Na moje pytania po co - odpowiedź była że dzięki temu zrazy nie będą suche w środku...

Tutaj przypomniała mi się anegdota:
- Anka, dlaczego obcinasz końcówki szynki przed gotowaniem ?
- Moja mama tak robiła, więc tak się robi. Zapytam mamusi.
Anka dzwoni do mamy:
- Mamusia, mogłabyś mi powiedzieć dlaczego mamusia obcina te końcówki od szynki?
- Nie wiem córcia, skoro moja mama tak robiła to znaczy że tak się robi. Zapytaj babcię.
Anka dzwoni do babci:
- Dlaczego babcia obcina końcówki szynki przed gotowaniem ?
- No bo widzisz wnusia, ja miałem wtedy tylko taki mały garnek do którego nigdy cała szynka mi się nie mieściła.

_________________
pozdrawiam, Tomek
Odoliński , Odaliński, Oduliński - jeżeli spotkasz się z tymi nazwiskami gdziekolwiek napisz do mnie koniecznie...


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 08 mar 2018, 22:40 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 kwi 2009, 17:30
Posty: 5182
Ja zadałam też mojej Mamie pytanie, kiedy zaczęłam naukę sztuki kulinarnej - po co ten chleb w środku zawijanych?
W odpowiedzi usłyszałam:
zawijane robimy z wołowiny, która jest mięsem suchym i je rolujemy, a więc końce są otwarte.
Dodajemy pasek ogórka i boczku oraz chleb.
Jego rola jest taka, że kiedy mięso dostanie w piecu temperatury i zacznie się piec a z boczku wytapiać tłuszcz,
chleb ma wpijać wytopiony z boczku tłuszcz, aby zrazy nie były suche i jałowe.
Do nauki Mamy stosuję się do dziś. :wink:

Tomek ma rację, co do niemieckiej kuchni.
Mama mając 15 lat, służyła w czasie wojny jako pomoc kuchenna we dworze w Ulejnie.

_________________
Pozdrawiam Danka

Nie umiera ten, kto trwa w pamięci żywych.
ks. Jan Twardowski


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 09 mar 2018, 15:08 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 10 paź 2007, 08:22
Posty: 2668
Lokalizacja: Poznan
U mnie Mama robila, zrazy zawijane ale byly zawiniete tak, ze konce nie byly otwarte,
wszystko bylo pospinane dwoma malymi "szpikulcami" do zrazow,
/ktore zostaly przywiezione w latach wczesnych 60tych z Berlina u nas nie bylo/
przedtem uzywano wykalaczek.
W srodku byl boczek, ogorek, kawalek chleba ale nie pamietam czy suchy,
mieso przed zawinieciem bylo lekko posmarowane musztarda,
oczywiscie mieso posolone i popieprzone.
Do tego byly pyzy lub ziemniaki gotowane w calosci i tarte buraczki zasmazane.

_________________
Hania
___________________________
Poszukuje aktu urodzenia Franciszek Thym, Tym, Timm, Timme, Thiem urodzony przed 1780 rokiem, zawod:młynarz

Haplogrupa V

Magiczne slowa: Prosze, Dziekuje, Przepraszam


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 09 mar 2018, 15:16 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 19 paź 2010, 01:54
Posty: 440
Lokalizacja: Poznań
TomekD napisał(a):


Wyczytałam tamże, że...
Cytuj:
etymologia:
(1.1) niem. Pumpernickel → w XVII w. wulgarne określenie nieświeżego chleba; wcześniej dolnoniem. pumper → gazy powstałe w jelitach[1]

:lol: :lol: :lol:

_________________
Pozdrawiam
Olga T.
_____
Tyliński, Drzymała,Słociński, Napierała, Przybylski, Kaczmarek, Jaskóła, Szafrański, Roszak, Biskup, Danielewicz. Zapraszam na bloga: Poznań 1908. Śladami Marianny - przewodnik dla prawnuczki http://poznan1908.blogspot.com/


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 09 mar 2018, 15:30 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 10 paź 2007, 08:22
Posty: 2668
Lokalizacja: Poznan
Nigdy nie przepadalam za pumperniklem, choc u babci w kuchni byl.
Smarowala pumpernikiel maslem ale my jako dzieci nie bardzo chcielismy
to jesc, jednak trzeba bylo zjesc bo jedzenia na talerzu nie wolno bylo
zostawiac. Teraz zjem ale bez entuzjazmu :wink:
Z perspektywy czasu mysle, ze babcia "przywiozla" pumpernikiel z Berlina
gdzie pracowala jako mloda dziewczyna. Nie we wszystkich domach byl
pumpernikiel bo to trzeba lubic a lubic to to sie specjalnie nie da.
U nas mowilo sie pumpernikiel a gdzie indziej mowiono tez pumpernykiel.

_________________
Hania
___________________________
Poszukuje aktu urodzenia Franciszek Thym, Tym, Timm, Timme, Thiem urodzony przed 1780 rokiem, zawod:młynarz

Haplogrupa V

Magiczne slowa: Prosze, Dziekuje, Przepraszam


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 09 mar 2018, 18:44 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 13 sty 2017, 11:10
Posty: 2310
Lokalizacja: Poznań
Cytuj:
wszystko bylo pospinane dwoma malymi "szpikulcami" do zrazow, przedtem uzywano wykalaczek


U mnie związywano zrazy nitką, jak salceson albo baleron: palcami robione pętle. Obsmażano, kładąc dołem miejsce zakończenia, a potem układano ciasno obok siebie na dnie brytfanny z grubym dnem, zalewano wywarem, posypywano pokruszonym chlebem i duszono. I dłużej tym lepiej. Do dziś moja Synowa - Synowie dawno przywykli - nie może wyjść z podziwu, że 'samo robi się takie dobre'. :D

_________________
Pozdrawiam, Paweł
poszukuję: Wietrzykowski, Wyzuj, Gibowski, Sławek

Umarłych wieczność dotąd trwa, dokąd pamięcią im się płaci.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 09 mar 2018, 21:23 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 22 kwi 2009, 20:13
Posty: 1077
Lokalizacja: Poznań
Tak jak pisze Danka - u mnie w domu zrazy miały "końce otwarte".
Do spinania, jak u Hani, od zawsze pamiętam szpilki ze stali nierdzewnej przywożone z Niemiec, chyba z DDR.
Dalej jak u Pawła, ciasno układane, powoli duszone koniecznie bardzooo długo, jednak bez chleba.

Ze względu na czas i "otwarte końce" wszystkie smaki się pięknie mieszały.
Dzisiaj zamawiając zrazy najczęściej mam wrażenie że właśnie czasu im skąpiono - to co w środku zwykle nie zdążyło oddać smaku do mięsa i sosu.

Olga T. napisał(a):
Cytuj:
etymologia:
(1.1) niem. Pumpernickel → w XVII w. wulgarne określenie nieświeżego chleba; wcześniej dolnoniem. pumper → gazy powstałe w jelitach[1]
:lol: :lol: :lol:
To akurat jest za słownikiem Kopalińskiego:
https://www.slownik-online.pl/kopalinsk ... 7F3826.php
Tamże pojawia się też informacja że pumpernikiel piecze się dodatkiem miodu albo melsy.
Forma słownika wymuszała zapewne skróty i uproszczenia...

O etymologii pumpernikla sporo zebrano tutaj:
https://de.wikipedia.org/wiki/Pumpernickel#Etymologie
Wiele wskazuje na to że słowo pumpernikiel funkcjonowało wcześniej w różnych znaczeniach opisania czegoś co szorstkie i niekrzesane.
W pewnym momencie przylgnęło jako nazwa chleba, w innych znaczeniach przestało być używane.

Klasyczny, westfalski pumpernickel nie miał w składzie miodu czy melasy.
Składniki były trzy: mąka żytnia (bardziej śruta), woda, sól.
Część mąki była zaparzana, dodawano jako zaczątek resztki pumpernikla z poprzedniego wsadu.
Ten chleb musiał być parzony (pumpernikla się nie piecze) przynajmniej przez 24 godziny - to blokowało piec.
Stąd w późniejszych latach pojawiły się dodatki jak melasa umożliwiające skrócenie procesu. Ale to już raczej chleby tylko 'typu pumpernikiel'.
Jak przyznają sami nasi zachodni sąsiedzi - w całych Niemczech przetrwały do dzisiaj 2-3 piekarnie które stosują klasyczną recepturę.
W ten sposób szorstki i nieokrzesany chleb sprzed wieków stał się delikatesem za który sporo trzeba zapłacić :wink:

_________________
pozdrawiam, Tomek
Odoliński , Odaliński, Oduliński - jeżeli spotkasz się z tymi nazwiskami gdziekolwiek napisz do mnie koniecznie...


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 17 mar 2018, 10:10 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 10 paź 2007, 08:22
Posty: 2668
Lokalizacja: Poznan
Musze sie pochwalic, tak, tak :D
Wczoraj upieklam babke w bardzo starej formie kamionkowej /pamiatka
rodzinna/, forma jest olbrzymia i powinnam byla uzyc podwojnej ilosci
skladnikow ale dobrze jest jak jest. Zamiast kakao do masy uzylam
zamrozonych, zeszlorocznych porzeczek z ogrodu. Przepis rodzinny.
Forma byla uzywana prawdopodobnie ostatni raz z jakies okolo 100 lat
temu, a moze sie myle i forma jest mlodsza ? Moze ktos mnie oswieci,
uwazam, ze pochodzi z lat 1920-1930 ?
Zastanawia mnie takze czy tak stara forma jest "zdrowa" na dzien
dzisiejszy aby jej uzywac ?
Obrazek

_________________
Hania
___________________________
Poszukuje aktu urodzenia Franciszek Thym, Tym, Timm, Timme, Thiem urodzony przed 1780 rokiem, zawod:młynarz

Haplogrupa V

Magiczne slowa: Prosze, Dziekuje, Przepraszam


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 17 mar 2018, 11:10 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 04 sty 2010, 20:38
Posty: 1646
Lokalizacja: zachodniopomorskie
Haniu,
:D gratuluję !Ciasto super wygląda!Mniam ,mniam.
Nie ma nic bardziej ekologicznego ,
zdrowego,od glinianych foremek.
Sama ma 2 takie ,olbrzymie, gliniane formy po,babci i pra babci,
moje formy, mają na zewnątrz drobniutką siatkę-na całości.
Może po to ,by się nie pobiły?
Wiem ,że babcia piekła w tych formach,lecz czas wypieku ciasta, był dużo dłuższy.

_________________
Pozdrawiam
Ela


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 17 mar 2018, 12:46 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 10 paź 2007, 08:22
Posty: 2668
Lokalizacja: Poznan
Dziekuje Ela :wink:
Tak masz racje, ten drucik/siatka wokolo jest wlasnie w tym celu.
Ja pieklam jakies 50 minut ale troche za dlugo bo sie troszke pod
spodem przypieklo. A moze forma powinna stac troche wyzej w piekarniku....
nastepnym razem sprawdze.
Ja jestem baaaaaaaardzo vintage a wiec ciesze sie, ze bede mogla jej uzywac.

_________________
Hania
___________________________
Poszukuje aktu urodzenia Franciszek Thym, Tym, Timm, Timme, Thiem urodzony przed 1780 rokiem, zawod:młynarz

Haplogrupa V

Magiczne slowa: Prosze, Dziekuje, Przepraszam


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 01 maja 2018, 21:27 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 22 kwi 2009, 20:13
Posty: 1077
Lokalizacja: Poznań
Jakiś czas temu pisałem i pytałem w tym wątku o 'jajka w szarym sosie':
viewtopic.php?f=2&t=4143&start=100#p127242

Pomysłów i domysłów co to jest i jak wygląda było mnogo.
Obiecana relacja 'jak to jest robione' odwleka się w czasie.

Jako czekadełko - zdjęcie gotowego do podania dania w klasycznym podobno połączeniu z duszonymi pyrami:
Obrazek
którego to dania, kilka dni temu, miałem okazję pierwszy raz w życiu spróbować.

_________________
pozdrawiam, Tomek
Odoliński , Odaliński, Oduliński - jeżeli spotkasz się z tymi nazwiskami gdziekolwiek napisz do mnie koniecznie...


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 01 maja 2018, 21:53 
Offline
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 26 lis 2006, 11:47
Posty: 1427
Lokalizacja: Poznań
No muszę powiedzieć, że pierwszy raz słyszę / czytam o takim daniu.
I jakie Tomku doznania smakowe?
Ten sos na bazie octu jakoś mnie odstręcza ...

_________________
Asiek


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 02 maja 2018, 04:46 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 13 sty 2017, 11:10
Posty: 2310
Lokalizacja: Poznań
Cytuj:
Jako czekadełko - zdjęcie gotowego do podania dania w klasycznym podobno połączeniu z duszonymi pyrami


Jak zobaczyłem fotografię to pomyślałem, że to kuchnia hinduska :) Takie zestawienie kolorów.
A propos 'duszone pyry': jak u Was w domu podawano ziemniaki ? W całości czy duszone? Jak duszone to z czym: tłuszczem, mlekiem ?
U mnie były dwie szkoły: po mieczu i po kądzieli. Mama zawsze podawała całe, przybrane koperkiem lub pietruszką a Tata robił 'krychane' z dodatkiem mleka.

_________________
Pozdrawiam, Paweł
poszukuję: Wietrzykowski, Wyzuj, Gibowski, Sławek

Umarłych wieczność dotąd trwa, dokąd pamięcią im się płaci.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 02 maja 2018, 07:35 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 23 lut 2011, 20:49
Posty: 327
Lokalizacja: Skoczów n.Wisłą
A mój ojciec preferował tarte pyry z gzikiem.
Nie wiem czy to było po mieczu ( Czerniejewo,Szamotuły) czy po kądzieli ( Lubiń, Wławie).

_________________
Bolesław Lipoński


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 02 maja 2018, 15:26 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 10 paź 2007, 08:22
Posty: 2668
Lokalizacja: Poznan
U nas w domu, tzn, najpierw u babci a potem u Mamy a potem u mnie,
pyry zawsze byly w 2 postaciach, choc nie...w 3 postaciach. Mianowicie zalezalo to
do czego byly w zestawie obiadowym ale duszone pyry byly zawsze ze zeszklona
cebulka i mlekiem wymieszane. Zawsze posiekany koperek albo pietruszka do
wszystkich pyr, oprocz tych do sledzie i gziku.

1/ do zmazonej watrobki, cynaderkow, klopsow mielonych smazonych
pyry zawsze duszone, polewane tluszczem od smazenia lub sosem zageszczanym
przy cynaderkach

2/ do zawiajanych zrazow wolowych pyry zawsze w calosci polewane sosem od zrazow

3/ do barszczu zabielanego, na talerzyku przystawka z pyr duszonych polewane
tluszczykiem ze zrumienionego boczku i cebulki

4/ do gulaszu roznego, albo duszone albo w calosci

5/ do sadzonego jajka i szpinaku - duszone polewane maselkiem z patelni

6/ do karpia na Wigilie zawsze pyry w calosci

7/ pyry w mundurkach tylko do sledzia i gziku

Tak sobie mysle, ze niestety mimo iz ja dobrze gotuje to juz nie jest to co smaki
Babci i Mamy. Moze to wina innej produkcji zywnosci....Narobilam sobie apetytu
a wiec zrobie plyndze a to pyry tarte...jak kto nie wie :D

_________________
Hania
___________________________
Poszukuje aktu urodzenia Franciszek Thym, Tym, Timm, Timme, Thiem urodzony przed 1780 rokiem, zawod:młynarz

Haplogrupa V

Magiczne slowa: Prosze, Dziekuje, Przepraszam


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 03 maja 2018, 22:14 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 22 kwi 2009, 20:13
Posty: 1077
Lokalizacja: Poznań
Asiek napisał(a):
No muszę powiedzieć, że pierwszy raz słyszę / czytam o takim daniu.
I jakie Tomku doznania smakowe?
Ten sos na bazie octu jakoś mnie odstręcza ...

Asiu,

Dyplomatycznie sobie pomilczałem o doznaniach pisząc - ale widać mi nie dane.
To jest inne i ciekawe.
Z założenia słodko-kwaśne jednak w wersji której próbowałem, jak dla mnie, zbyt mocno pożeglowało w kierunku słodyczy.

Masz rację, ocet sam w sobie jest paskudny kiedy dominuje.
W dobrym jednak połączeniu potrafi być naprawdę cudowny.

Smaków podobno odczuwamy ledwie pięć (słodki, słony, kwaśny, gorzki, umami).
Każdy z nas ma trochę inne progi wrażliwości na każdy z nich, dzięki temu, (szczęśliwie) nie ma możliwości aby stworzyć coś co smakuje każdemu.
Choć w badania stworzenia formuły 'smaku uniwersalnego' inwestowane są współcześnie gigantyczne pieniądze.
W przeciwieństwie do 'Przepisów naszych babć, mam (i teściowych)' dzisiaj podstawowym kryterium wydaje się wykorzystanie najtańszych składników - aby uzyskać 'coś' co zasmakuje fantastycznie każdemu.

Zmieniało się to przez lata.
Jeszcze w okresie międzywojennym smak słodki - cukier był drogi.
Dzisiaj smak słodki jest najtańszy.
Cukier trzcinowy został zastąpiony buraczanym (ten długo był uznawany za gorszy, jak nie szkodliwy).
Teraz wszechobecny jest jeszcze tańszy zamiennik - syrop glukozowo-fruktozowy.
Jak cukier buraczany niegdyś, ten bywa teraz (raczej bezpodstawnie) uznawany za słodycz gorszą czy szkodliwą.

Efekt taki że wszystko co kupujemy w sklepach jako gotowy produkt jest najczęściej uzależniająco słodkie - od wędlin po marynaty...

Dla wszystkich zniesmaczonych wszechogarniającą słodkością w sezonie obiecuję przepis na mizerię.
Jeden z nielicznych smaków z mojego rodzinnego domu który udało mi się odtworzyć.
Poza ogórkami (z gruntu) będzie sporo soli, ocet, bardzo tłusty jogurt, pieprz i tylko szczypta cukru :-)

_________________
pozdrawiam, Tomek
Odoliński , Odaliński, Oduliński - jeżeli spotkasz się z tymi nazwiskami gdziekolwiek napisz do mnie koniecznie...


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 03 maja 2018, 22:43 
Offline

Dołączył(a): 03 cze 2014, 11:57
Posty: 5188
TomekD napisał(a):

Dla wszystkich zniesmaczonych wszechogarniającą słodkością w sezonie obiecuję przepis na mizerię.
Jeden z nielicznych smaków z mojego rodzinnego domu który udało mi się odtworzyć.
Poza ogórkami (z gruntu) będzie sporo soli, ocet, bardzo tłusty jogurt, pieprz i tylko szczypta cukru :-)

Ja zamiast jogurtu daję śmietanę i zielony koperek, resztę dodaję tak samo jak Ty, z tym że solę dopiero przed podaniem (zapobiega to "odbijaniu" się ogórków).

_________________
pozdrawiam Grażyna
bugakg@gmail.com

"Człowiek żyje tak długo, jak długo trwa pamięć o nim''


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 02 cze 2018, 21:07 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 22 kwi 2009, 20:13
Posty: 1077
Lokalizacja: Poznań
TomekD napisał(a):
Dla wszystkich zniesmaczonych wszechogarniającą słodkością w sezonie obiecuję przepis na mizerię.
Jeden z nielicznych smaków z mojego rodzinnego domu który udało mi się odtworzyć.
Poza ogórkami (z gruntu) będzie sporo soli, ocet, bardzo tłusty jogurt, pieprz i tylko szczypta cukru :-)

Spełniam groźbę.
Co prawda ogórki jeszcze nie do końca z gruntu, jednak pogoda jak najbardziej w kierunku mizerii.

Składniki:
- 1 kg ogórków gruntowych obranych i pokrojonych cienko w dowolny sposób
- 340g jogurtu bałkańskiego
- 8g soli (nasza łyżeczka do herbaty ma z czubem 9,5g, płaska 6,5g)
- 20g octu spirytusowego 10% (nasza łyżka do zupy to 10g)
- 2,5g cukru (nasza łyżeczka do herbaty ma z czubem 6,9g, płaska 4,5g)
- 0,5g pieprzu świeżo mielonego (jakieś 1/3 naszej łyżeczki do herbaty)

Jak zrobić:
- pokrojone ogórki solimy. Co jakiś czas mieszamy. Oczekiwany efekt to szkliste plastry ogórków które utraciły swoją sztywność i zmiękły. Najczęściej potrzeba na to 1-1,5 godziny. Nie da się przesolić. Niekiedy na sam koniec jeszcze dosalam.
- wrzucamy ogórki na sito/durszlak i odcedzamy.
- odcedzone ogórki lądują w misce, dodajemy ocet, cukier, pieprz. Mieszamy raz i drugi. Zostawiamy na 10 minut.
- dodajemy jogurt, mieszamy.
- dajmy mizerii przynajmniej 30-60 minut w lodówce aby się przegryzła.
- smacznego !

PS
Dla mnie 'prawdziwy' jogurt bałkański z Polski jest tylko jeden (od 2005 roku).
Produkuje go Maluta czyli SM Nowy Dwór Gdański:
http://www.maluta.galeo.pro/media/p/26.jpg
Lokalnie do kupienia m.in. w PiP, Auchan, Netto może Tesco.
Szerokim łukiem omijamy jego wersję 'Lekki' - niestety taka też się pojawiła.
Po otwarciu opakowania zaskakuje konsystencją (można kroić nożem) i powierzchnią (z pęcherzykami).
Efekt technologi produkcji metodą termostatową - fermentuje bezpośrednio w kubku w którym go kupujemy.
Obywatelu - nie zepsuj mizerii używając kiepskich zamienników :? !

_________________
pozdrawiam, Tomek
Odoliński , Odaliński, Oduliński - jeżeli spotkasz się z tymi nazwiskami gdziekolwiek napisz do mnie koniecznie...


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 03 cze 2018, 06:51 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 13 sty 2017, 11:10
Posty: 2310
Lokalizacja: Poznań
TomekD napisał(a):
wrzucamy ogórki na sito/durszlak i odcedzamy


odcedzasz czy przelewasz wodą żeby pozbyć się nadmiaru soli ??

_________________
Pozdrawiam, Paweł
poszukuję: Wietrzykowski, Wyzuj, Gibowski, Sławek

Umarłych wieczność dotąd trwa, dokąd pamięcią im się płaci.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 03 cze 2018, 09:18 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 22 kwi 2009, 20:13
Posty: 1077
Lokalizacja: Poznań
Tylko odcedzam.
Chyba w tak krótkim czasie ogórki nie chłoną soli, nigdy nie udało się przesolić.

_________________
pozdrawiam, Tomek
Odoliński , Odaliński, Oduliński - jeżeli spotkasz się z tymi nazwiskami gdziekolwiek napisz do mnie koniecznie...


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 03 cze 2018, 09:22 
Offline

Dołączył(a): 03 cze 2014, 11:57
Posty: 5188
Smażone (na oleju) ogórki z cebulą.

Pokrojone w kostkę świeże ogórki i cebulę zesmażamy do zaszklenia. Dodajemy sól i pieprz.
Możemy do tego wbić całe jajko, wtedy będzie to osobne danie.
Bez jajka jako dodatek na ciepło do mięsa.
Bardzo to lubię.
Mówiliśmy i mówimy na to "szmorgórki".

_________________
pozdrawiam Grażyna
bugakg@gmail.com

"Człowiek żyje tak długo, jak długo trwa pamięć o nim''


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 24 sie 2018, 23:15 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 22 kwi 2009, 20:13
Posty: 1077
Lokalizacja: Poznań
Sezon mamy ogórkowy - w co najmniej dwóch wymiarach.

Był rok 1905, w Warszawie nakładem i drukiem M.Acta ukazało się dzieło Jadwigi Izdebskiej zatytułowane:
'Polska kuchnia i śpiżarnia : praktyczny podręcznik zawierający 1550 przepisów kuchennych i gospodarskich (z uwzględnieniem potraw jarskich), pieczenie ciast, przyrządzanie konfitur, konserwów, marynart i t. p. oraz dyspozycje obiadów, śniadań i kolacji zwyczajnych i wystawnych'

113 lat później trudno nie ulec fascynacji przepisem #41:
Obrazek
Świeżo zebrane zielone jędrne ogórki obmyć w wodzie i układać w baryłce, przesypując porzeczkowemi i wiśniowemi lub winogronowemi liśćmi i koprem. Wrzucić dwa ząbki czosnku, a gdy baryłka będzie szczelnie napełnioną, zagotować cztery garnce wody na 10 garncową baryłkę, wsypać półtora funta soli, wlać kwaterkę dobrego octu winnego i kwaterkę wódki, poczem zalać tym ukropem ogórki w baryłce. Nazajutrz dolać przegotowanej, lecz zimnej wody do pełna i przykryć. Po dwóch dniach skosztować sosu; jeżeli niesłony, dosolić i beczułkę zalać pakiem.
Przeliczmy jednostki miar z 1905 na współczesne :
10 garnców = 40 litrów
kwaterka = 0,25 litra
funt = 0,5 kg

W dwóch słoikach twist 900ml układamy ogórki.
Dodajemy koper, plasterek czosnku i liście jakie mamy.
Zagotowujemy litr wody, dodajemy 45g soli.
Po zagotowaniu zestawiamy z ognia, dodajemy:
- 15g/ml octu winnego/owocowego 6%
- 15g/ml wódki 40%.
Gorącą zalewą zalewamy słoiki, zakręciłem słoiki.
Darowałem sobie kombinacje z dolewaniem wody i smakowaniem - inna skala produkcji.

Soli jest tutaj prawie 2x więcej niż w klasycznych dzisiejszych przepisach.

_________________
pozdrawiam, Tomek
Odoliński , Odaliński, Oduliński - jeżeli spotkasz się z tymi nazwiskami gdziekolwiek napisz do mnie koniecznie...


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 08 wrz 2018, 20:00 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 22 kwi 2009, 20:13
Posty: 1077
Lokalizacja: Poznań
Próbuję odtworzyć kolejny przepis i smak z rodzinnego domu na który przepis zaginął.

Śliwki węgierki w syropie / marynowane / kandyzowane ?

Ostateczny efekt to mocno pomarszczone śliwki wyławiane z trudem z bardzo gęstego i słodkiego syropu.
Robione ze świeżych węgierek.
Z przypraw były na pewno goździki, w tle nutka octu.

Śliwki tak zrobione stały sobie miesiącami, od początku do końca, w polewanym garnku kamiennym w kuchni.
Pewien jestem że tajemnica przepisu polegała na wielokrotnym odlewaniu zalewy, jej przegotowywaniu, ponownym zlewaniu owoców gorącą zalewą.
Były podawane u mnie w domu najczęściej do gotowanej kury z ryżem (może i z potrawką, tej do dzisiaj nie toleruję - więc może było inaczej).

Przekopałem moją kolekcję starych książek kucharskich.
Nie ma nic podobnego.
Jedynie w 'Kucharzu wielkopolskim' Marii Śleżańskiej znalazłem 'śliwki w inny sposób' gdzie owoce przez 9 dni, dzień po dniu, są parzone zalewą.

Może ktoś wie, pamięta, ma zachowany przepis ?

_________________
pozdrawiam, Tomek
Odoliński , Odaliński, Oduliński - jeżeli spotkasz się z tymi nazwiskami gdziekolwiek napisz do mnie koniecznie...


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 09 wrz 2018, 00:25 
Offline

Dołączył(a): 03 cze 2014, 11:57
Posty: 5188
A może to ten przepis:
https://www.olgasmile.com/sliwki-kandyz ... wkowy.html
Śliwki kandyzowane i aromatyczny ocet śliwkowy

Przepis: Olga Smile

Składniki:
5 kg twardych śliwek
* 1 kg cukru do octu
* ½ kg cukru do zasypania śliwek
* 1 litr ostu spirytusowego
* ½ paczki goździków
* ½ paczki cynamonu
Przygotowanie:
Wyjmuję pestki ze śliwek nacinając ich jeden bok. Przekładam do dużego garnka – garnek musi mieć pokrywkę, przyda się to potem, aby zmniejszyć parowanie octu na całe mieszkanie ;)
W drugim garnku zagotowuję 1 litr octu, 1 kg cukru, goździki i cynamon. Wrzącą zalewę octową wlewam do garnka, w którym znajdują się śliwki i przykrywam pokrywką. I na razie na tym etapie kończy się nasza praca.
Nie można panikować, wiem, że octu będzie na początku na dnie, ale to tylko przez kilka godzin, z czasem śliwki będą swobodnie pływały w occie.
Co kilka godzin możemy śliwki przemieszać aby wszystkie były przykryte zalewą.
Po 24 godzinach śliwki odcedzamy z octu i to porządnie. Ja przekładam je na sito, które wisi kilka minut nad garnkiem i jeszcze czasami je ręcznie dogniatam, aby oddały maksymalnie dużo soku. Oczywiście robię to z wyczuciem, aby nie powstała marmolada.
Śliwki przekładam do słoików i posypuje po wierzchu cukrem. Mniej więcej wychodzą trzy łyżki do zupy cukru na słoik.
Jeżeli będzie więcej to nic nie szkodzi, ważne aby nie było mniej. Po zasypaniu śliwek cukrem, słoiki zakręcamy i odstawiamy.
Nie wekujemy ich, nic nie robimy, śliwki poradzą sobie same.
A nasz cudowny ocet o głębokiej barwie zlewamy do szklanych butelek, owijamy w papier, aby nie tracił koloru i delektujemy się nim dokładając do rozmaitych sosów, pieczeni czy sałatek.

_________________
pozdrawiam Grażyna
bugakg@gmail.com

"Człowiek żyje tak długo, jak długo trwa pamięć o nim''


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 09 wrz 2018, 08:11 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 10 paź 2007, 08:22
Posty: 2668
Lokalizacja: Poznan
Tomek, tez pamietam /a wlasciwie teraz mi przypomniales/, takie sliwki z domu babci,
nie bylam amatorem ale chetnie zrobie i na nowo odkryje zapewne zalety :?: :D
Przepis Grazyny wydaje sie latwy wiec dopoki wegierki mozna kupic to zrobie.
Dziekuje Wam za przypomnienie czegos o czym absolutnie zapomnialam :wink:

_________________
Hania
___________________________
Poszukuje aktu urodzenia Franciszek Thym, Tym, Timm, Timme, Thiem urodzony przed 1780 rokiem, zawod:młynarz

Haplogrupa V

Magiczne slowa: Prosze, Dziekuje, Przepraszam


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 09 wrz 2018, 09:48 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 22 kwi 2009, 20:13
Posty: 1077
Lokalizacja: Poznań
Grażyno,
Dziękuję, nie pisałem jednak internet też sprawdzałem.
Moje śliwki były w całości i z pestkami.
Finalnie mocno pomarszczone, podobne do suszonych śliwek.
Było też kilkukrotne zalewanie gorącą zalewą.

Najbardziej zbliżone co do wyglądu (zdjęcie) i opisu śliwki znalazłem tutaj:
https://web.archive.org/web/20150919033 ... ropie.html
tyle że to też już odtworzony przepis, jak pisze autorka bloga na podstawie:
https://polona.pl/item/jedyne-praktyczn ... g/38/#item

Haniu,
Jeżeli masz cierpliwość możesz spróbować według Marii Śleżańskiej '#723 śliwki w inny sposób':
https://polona.pl/item/kucharz-wielkopo ... o:metadata
proporcje składników można wziąć z pierwszego linku.

_________________
pozdrawiam, Tomek
Odoliński , Odaliński, Oduliński - jeżeli spotkasz się z tymi nazwiskami gdziekolwiek napisz do mnie koniecznie...


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 09 wrz 2018, 16:16 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 10 paź 2007, 08:22
Posty: 2668
Lokalizacja: Poznan
Tomek, dziekuje nie, nie mam az takiego zapalu zeby to robic 9 dni :roll:

_________________
Hania
___________________________
Poszukuje aktu urodzenia Franciszek Thym, Tym, Timm, Timme, Thiem urodzony przed 1780 rokiem, zawod:młynarz

Haplogrupa V

Magiczne slowa: Prosze, Dziekuje, Przepraszam


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 28 lut 2019, 20:53 
Offline

Dołączył(a): 03 cze 2014, 11:57
Posty: 5188
Może się komuś przyda:

http://bc.wbp.lodz.pl/dlibra/docmetadat ... GoPGbBRWkg
Rok wydania: 1783
stron 495
Kucharz Doskonały : Pożyteczny Dla Zatrudniaiących Się Gospodarstwem Okazuiąc sposób poznawania, rozbierania i sporządzania różnego rodzaiu mięsiwa, ryb &c. przytym naukę daiąc przezorną o mocy, czyli wyśmienitości warzywa i ziół oraz o wyborze i onychże używaniu Tudzież robienia Wódek, Likworów, Syropów, Ciast i Cukrów / z Francuskiego przetłomaczony i wielą przydatkami pomnożony przez Woyciecha Wielądka

Wariant tytułu:
Kucharz doskonały : pożyteczny dla zatrudniających się gospodarstwem : okazując sposób poznawania, rozbierania i sporządzania różnego rodzaju mięsiwa, ryb, etc., przy tym naukę dając przezorną o mocy, czyli wyśmienitości warzywa i ziół, oraz wyborze onychże używaniu, tudzież robienia wódek, likworów, syropów, ciast i cukrów

Od strony 322 (317) - przepisy na pączki.
http://bc.wbp.lodz.pl/dlibra/docmetadat ... GoPGbBRWkg

_________________
pozdrawiam Grażyna
bugakg@gmail.com

"Człowiek żyje tak długo, jak długo trwa pamięć o nim''


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 18 cze 2019, 19:23 
Offline

Dołączył(a): 03 cze 2014, 11:57
Posty: 5188
Ciekawostka

https://historiamniejznanaizapomniana.w ... -2000-lat/
Odtworzony przepis na rzymski chleb sprzed 2000 lat

W 1930 roku podczas prac archeologicznych w Herkulanum, które zostało zniszczone w 79 r. n.e. przez wybuchu Wezuwiusza, znaleziony dobrze znany bochenek chleba, który liczy ponad 2000 lat. Obiekt trafił do Narodowe Muzeum Archeologiczne w Neapolu. Ponad 80-lat później trafił na wystawę w British Museum, gdzie pracownicy muzeum poprosili jednego z włoskich piekarzy o odtworzenie przepisu na starożytny rzymskich chleb.
(...)

foto i podpis: Najstarszy zachowany bochenek chleba sprzed 2000 lat. Fot. British Museum.

Bochenek chleba z Herkulanum został wypożyczony na jedną wystaw do British Museum w Londynie. W 2013 roku pracownicy muzeum poprosili włoskiego kucharza Giorgio Locatelli’ego o odtworzenie przepisu na rzymski bochenek chleba.

filmik: (6:52)

Został wypieczony na podstawie poniższego przepisu:
– 400g zakwasu
– 12g drożdży
– 18g glutenu
– 24g soli
– 532g wody
– 405g mąki orkiszowej
– 405g mąki pełnoziarnistej

Na początku należy wymieszać wodę z zakwasem. Następnie pomieszać dwa rodzaje mąki z glutenem i potem dodać je do roztworu wodnego. Należy mieszać przez dwie minuty. Dodać sól i znów mieszać mieszaj przez kolejne trzy minuty. Uformować w okrągły kształt i pozostawić na godzinę w temperaturze pokojowej. Po tym czasie obwiązać sznurkiem, aby zachował swój kształt. Należy też ciasto naciąć na wierzch w kilku miejscach. Na koniec należy piec przez 30-45 minut w 200°C. Upieczony chleb jest pulchny i smaczny. Poniżej zdjęcie z wypieczonym bochenkiem.

Autor: Jacek Czubacki

_________________
pozdrawiam Grażyna
bugakg@gmail.com

"Człowiek żyje tak długo, jak długo trwa pamięć o nim''


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 24 lip 2019, 17:54 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 13 sty 2017, 11:10
Posty: 2310
Lokalizacja: Poznań
Fujarki pastusze.
Jest sezon i szukałem ciekawych przepisów na potrawy z bobu. Nie wiedziałem, że mamy coś takiego:
https://www.gov.pl/web/rolnictwo/fujarki-pastusze
Dawniej fujarki pastusze to po prostu nabite na cienki patyk leszczynowy bób oraz pieczarki, pieczone nad ogniskiem przez pasterzy pilnujących zwierząt. „Na uwagę zasługują również potrawy przyrządzane przez pastuchów podczas wypasu bydła i koni (…). „Koniarze” pasący konie w pobliżu lasów udawali się wczesnym rankiem na poszukiwanie rydzów i pieczarek, które po oczyszczeniu nadziewali na kije i opiekali na ogniskach. (…) Opiekanie pieczarek nad ogniem praktykowały też dzieci pilnujące bydła i gęsi” (W. Gaj-Piotrowski, „Kultura materialna ludu z okolic Rozwadowa”, Rzeszów 1975). Z czasem tą prostą przekąskę zaczęto urozmaicać i obecnie fujarki pastusze jest to rodzaj pasztecików nadziewanych farszem składającym się z posiekanych i przesmażonych: pieczarek, cebuli oraz bobu. Farsz zawijany jest w płaty ciasta, uformowane w kształcie niewielkiej rurki. Swoim kształtem przypominają dawne instrumenty muzyczne tzw. fujarki z kory wierzby, które były popularne na wsi wśród dzieci i pasterzy pasących krowy i konie na pastwiskach, różnych ugorach i poboczach dróg dojazdowych do pól. Fujarki pastusze przygotowywane są z okazji różnych świąt i uroczystości rodzinnych, zazwyczaj „jako przekąska z czerwonym barszczem, popularna także wśród wegetarian” (Wywiad przeprowadzony z mieszkańcami Nockowej).

_________________
Pozdrawiam, Paweł
poszukuję: Wietrzykowski, Wyzuj, Gibowski, Sławek

Umarłych wieczność dotąd trwa, dokąd pamięcią im się płaci.


Góra
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 181 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Bing [Bot], Jan M. Musielak i 50 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL