O Ojcu Kazimierzu Łabińskim OMI, dla którego Kujawy stały się po Wielkopolsce drugim i wiecznym domemWitam serdecznie Szymonie i bardzo przepraszam, że nie zareagowałem na twoje zainteresowanie się moim tematem. Dziękuję bardzo za chęć pomocy. Muszę się usprawiedliwić, mianowicie miałem awarię i to kolejną mego komputera i straciłem kontakt ze światem wirtualnym. Najgorsze w tym wszystkim było to, że mogłem Twój post przeczytać, ale nie mogłem odpowiedzieć. W pracy oczywiście mam łącza internetowe, lecz tak mnie wychowano i wyszkolono, by dzielić czas i rozdzielać na zawodowy, społeczny i prywatny, a tenże prywatny jeszcze na rodzinę i hobby.Ale wracając do meritum sprawy to chciałbym Cię naprowadzić na pewien trop kościański ojca Kazimierza Łabińskiego OMI. Dlatego też pozwolę sobie zacytować fragment mego roboczego opracowania:
„Nie była to jego wymarzona szkoła. W niej uczono w języku niemieckim, nie takim, jaki znał z domu, z modlitwy, z kościoła. Dopiero po wydaleniu rodziny z Niemiec i osiedleniu się w Ostrowie w powiecie śremskim, począł uczyć się w języku przodków. Uczęszczać zaczął do miejscowej polskiej szkoły powszechnej. Następnie w roku 1924, po zdaniu egzaminów, zapisany został do gimnazjum w Kościanie, gdzie również przenieśli się najbliżsi. Tutaj wstąpił w szeregi drużyny harcerskiej im. Bolesława Chrobrego, silnie angażując się już od najmłodszych lat w ruch społecznikowski. Jak sam wspominał "Stopnie harcerskie uzyskiwałem kolejno po obozach w Chobienicach, Witkowie koło Zakopanego, w Wiśle, w Górkach koło Cieszyna. Uzyskałem podharcmistrza za pracę o obozownictwie"1.
W gimnazjum kościańskim przebywał pierwsze trzy lata. Była to szkoła o profilu humanistycznym z wyeksponowaniem języków: polskiego, łacińskiego, greckiego, francuskiego i niemieckiego oraz historii i geografii. Wielkim autorytetem wśród uczniów cieszył się dyrektor tej szkoły Stanisław Chojecki – szlachetny człowiek, patriota, doskonały pedagog i administrator. Dzięki swej mądrości zdobył sobie szacunek i sympatię grona nauczycielskiego oraz synowskie przywiązanie wychowanków2.”
W Personaliach ojca Kazimierza znalazłem adresy:
1.Do rodziców: Maria Wejczyk, Kościan ul. Wacławska 6.
2.Lub krewnych: Joachimiak Zdzisław, Kościan ul 1 maja Osiedle.
Co ciekawe, adres matki skreślony, czyli zmarła, ale kiedy? Krewny wpisany zapewne już w PRL-u, gdyż nazwa osiedla, czy ulicy na to wskazuje. Wiem, że jego rodzina żyła w 1999 r., gdyż w nekrologu kierowane są na ich ręce kondolencje.
___________________________________
1. Misjonarze Oblaci M. N. Dom Prowincjonalny, Personalia, Nr Oblacji 5851 [dalej: Personalia]; Ze wspomnień o. Kazimierza Łabińskiego OMI, maszynopis w posiadaniu autora [dalej: Maszynopis].
2. Ibidem.
Mam jeszcze ogrom materiału do sprawdzenia, a póki co, to przedstawię Jego biogram, który opracowałem do zeszłorocznego wydawnictwa „Markowice...”Onegdaj zapisano, iż dnia 29 czerwca 1999 r. w Markowicach odszedł pasterz dobry ojciec pułkownik Kazimierz Łabiński, pseudonim „Kmieć”. Rezydent domu markowickiego i wieloletni tutejszy proboszcz urodził się 25 lutego 1914 r. w Drzewcach Starych. Ojciec zginął w wyniku działań wojennych, gdy Kazimierz miał 11 miesięcy. Wychowaniem małego dziecka zajął się dziadek Marcin, powstaniec wielkopolski. Początkowo chodził do niemieckiej szkoły w Konradowie koło Wschowy, a po wydaleniu rodziny z Niemiec uczył się w Ostrowie w powiecie śremskim. Następnie pobierał nauki w Kościanie i po zdaniu egzaminów dostał się do gimnazjum. Silnie związał się z harcerstwem, będąc sumiennym wykonawcą jego przyrzeczeń. Dalszą naukę kontynuował, już z własnego wyboru, w szkołach prowadzonych przez ojców oblatów. Pragnął zostać misjonarzem. Tak więc, swoją wiedzę zgłębiał w Chmiętkach koło Krobi i w Lubińcu Śląskim. Gdy zdawał maturę, szkołą kierował Sługa Boży ojciec Józef Cebula. To on wcześniej polecił Kazimierzowi przewodniczyć klasie, która wówczas liczyła 48 uczniów. Nowicjat odbył w Markowicach, a następnie studiował w Wyższym Seminarium Duchownym w Obrze. Tu trzeba zaznaczyć, że ojciec Kazimierz Łabiński był poliglotą, władał 11 językami. Poza językiem ojców znał również: łacinę, francuski, esperanto, niemiecki, grecki, angielski, włoski, hiszpański, japoński i rosyjski. 18 czerwca 1939 r. przyjął święcenia kapłańskie. Wojna zaskoczyła ojca Kazimierza na obozie podharcmistrzowskim w Górkach koło Cieszyna.
W latach 1939-1941 ojciec Kazimierz Łabiński sprawował posługę duszpasterską wśród chorych, katechizował dzieci i młodzież, tajnie odprawiał msze święte, troszczył się o umierających i uwięzionych, pomagał ukrywającym się więźniom francuskim i angielskim, aresztowanym księżom i zakonnikom osadzonym w klasztorze benedyktyńskim w Lubiniu oraz rodzinom osób wywiezionych do obozów. Dodatkowo prowadził tajne nauczanie historii, literatury i języków obcych.
Za szeroko zakrojoną działalność duszpasterską groziło mu aresztowanie. Gestapo rozesłało za nim listy gończe. Ukrywał się: w Kościanie, Bojanowie, Śmiglu, Czaczu, Białczu Starym, Księginkach. Po wyrobieniu fałszywych dokumentów przeniósł się do Poznania, a następnie do Opalenicy. Tam uciekł z zasadzki. Następnie przebywał: w Wielichowie, Grodzisku Wielkopolskim, Lesznie, Belęcinie Nowym, Krzemieniewie, Drzonku koło Śremu, Sroczewie, Borgowie i Brońsku koło Kościana. W czasie tej wojennej tułaczki nawiązał kontakt z Batalionami Chłopskimi. W Lesznie podjął się organizacji działalności podziemnej.
Aktywnie działał w Armii Krajowej na terenie Kościana i okolic. Należał do okręgu AK Poznań. Od marca 1943 r. objął komendę nad kościańskimi strukturami NOW-AK jako „Grzegorz” oraz konspiracyjną funkcję starosty powiatu. Działał na obszarze Kościan-Śmigiel-Gostyń. W tym też czasie prowadził na powierzonym sobie terenie działalność duszpasterską. Z początkiem 1945 r. ojciec Kazimierz brał bezpośredni udział w wyzwalaniu Kościana i Białcza. Zaraz też podjął pracę duszpasterską w parafiach: Wilkowo Polskie, Wielichowo, Prochy, Przemęt, Kamieniec, Parzęczewo, Kotusz, Białcz Stary i Czacz. Zakładał pierwsze powojenne przedszkola w Wilkowie, Białczu, Wielichowie i Przemęcie.
Od marca 1946 r. objął probostwo w parafii Chrystusa Króla w Gorzowie Wielkopolskim, będąc jej pierwszym proboszczem. To tutaj podjął się organizacji od podstaw życia religijnego wśród repatriantów zasiedlających to miasto. Był organizatorem i redaktorem „Tygodnika Katolickiego. Pisma religijnego Ziem Zachodnich”, którego nakład dochodził do 15 tys. egzemplarzy. Pismo zostało zlikwidowane przez władze komunistyczne w 1953 r. Działalność duszpasterska i społeczna księdza spowodowała represje ze strony Urzędu Bezpieczeństwa. Sądzono ojca Kazimierza w Kościanie, Śmiglu, Gorzowie Wielkopolskim, Katowicach, Zielonej Górze, Szczecinie i Bydgoszczy. Zarzucano mu kontakty ze Rządem Polskim w Londynie, Instytutem im. gen. Władysława Sikorskiego w Londynie, Radiem „Wolna Europa” , udział w redagowaniu „Tygodnika Katolickiego…” w Gorzowie Wielkopolskim.
Już po wojnie studiował na Uniwersytecie Warszawskim, a następnie w Akademii Teologii Katolickiej w Krakowie. Dodatkowo zgłębiał dziennikarstwo u ks. Jana Piwowarczyka z katedry etyki społecznej, powojennego organizatora „Tygodnika Powszechnego”, i u prof. Chmary.
W latach 1959-1963 był proboszczem w parafii św. Stanisława Kostki w Lublińcu. Do Markowic przybył w 1964 r. Tutaj też przez 26 lat, do 1990 r. pełnił funkcję proboszcza i kustosza sanktuarium Matki Boskiej Pani Kujaw Królowej Miłości i Pokoju. O jego dokonaniach na niwie markowickiej pisałem wyżej. Zapytany przez słuchaczki Studium Języków Obcych [M. Sobczak i J. Fryskę]: które z wydarzeń najbardziej utrwaliły się w jego pamięci, odpowiedział:
…Wydarzenia były na różnych płaszczyznach. Było ich niemało w latach studenckich, wojennych, wojskowych, duszpasterskich, redaktorskich, kurialnych i w okresie pracy z młodzieżą, dziećmi, w szkołach, na obozach…Najbardziej w wspomnieniach moich zachowała się Koronacja Matki Boskiej Markowickiej, Nawiedzenie Obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej w Markowicach, Matki Bożej Rokitniańskiej w Gorzowie, a z czasów młodości złożenie przysięgi wojskowej i rozpraw w sądach…Miłością ojca Kazimierza była Najświętsza Matka Boża, św. Teresa od Dzieciątka Jezus i św. Antoni. Kilkanaście zbiorów poezji poświęcił Pani Nieba i Ziemi: „Dom cierpienia i chwały”, „W akordach fagotu”, „Paziowie Królowej”, „Kwitnij sercem”, Maryi w hołdzie” i inne. Imponowała mu działalność św. Augustyna z Ippony i wielu innych Ojców Kościoła i świętych. Dlatego też poświęcił się m. in. pracy społecznej, misyjnej, pedagogicznej. Był na misjach w Anglii, Francji i Kanadzie. Nadto zajmował się nauką, pisarstwem, turystyką i wieloma innymi dziedzinami życia twórczego. Zakładał biblioteki, warsztaty zajęciowe, szkolił rodziców, organizował studia wiedzy religijnej, kursy języków obcych. Jak sam powiedział: zawsze chciałem, aby dzieci, młodzież i rodzice byli nowocześni, ciekawi Boga i świata. Cele te realizował organizując ok. 200 wycieczek, 18 obozów, reżyserując sztuki teatralne, pracował z harcerzami…
Do Światowego Związku Żołnierzy AK wstąpił dopiero w 1996 r., a uprawnienia kombatanckie przyznano mu rok później. Na wniosek żołnierzy AK odznaczony został Krzyżem Armii Krajowej. Żył cicho i bez rozgłosu. Odszedł tuż po swoim jubileuszu 60-lecia kapłaństwa, który obchodził 20 czerwca 1999 r. Nie mógł już, niestety, stać przy ołtarzu. Przyniesiono go do kościoła na specjalnie przygotowanym fotelu i tak odprawił jedną ze swoich ostatnich mszy świętych. Dnia 29 czerwca w Markowicach odbył się pogrzeb ojca Kazimierza Łabińskiego, długoletniego duszpasterza, poety i żołnierza AK, prawdziwie ojcowskiego proboszcza potrafiącego się dzielić tak radościami, jak i smutkami ze swymi parafianami. W uroczystościach pogrzebowych uczestniczyło ponad 60 kapłanów. Ciało zmarłego zostało złożone do grobu przy dźwiękach salwy honorowej oddanej przez Kompanię Honorową Wojska Polskiego.
25 listopada 2007 r. w dawnej parafii oblackiej w Gorzowie Wielkopolskim odbyła się podniosła uroczystość poświęcenia obelisku upamiętniającego pierwszego powojennego proboszcza tejże parafii, ojca Kazimierza Łabińskiego OMI. W uroczystościach wzięli udział dostojnicy kościelni z bp. Pawłem Sochą, oblaci z Ojcem Prowincjałem Teodorem Jochemem , władze miasta, poczty sztandarowe organizacji kombatanckich i religijnych, delegacja OBEP IPN z Poznania, kilkudziesięciu wychowanków ks. Łabińskiego oraz mieszkańcy Gorzowa.
Pozdrawiam serdecznieMarian Przybylski - Słowianinem zwany
ps. Obiecuję, że obszerne fragmenty opowieści o tym niezwykłym zakonniku i kapłanie jeszcze w wersji roboczej znajdą się na stronie WTG "GNIAZDO"
______________________________
Zapraszam do odwiedzania:
http://strzelno.bloog.pl/